Przypominają mi się stare dobre czasy, kiedy to się spotykało przy samowarze i gawędziło godzinami, pijąc herbatkę z konfiturami.Pierwsze spotkanie przy samowarze wyszło bardzo spontaniczne. Został jeszcze ogromny kawałek ciasta, który Agnieszka przyniosła na spotkanie artystyczne
Nic nie zapowiadało, że samowar będzie sprawny już w ten majowy weekend. Pojechałem na Podlasie odebrać u znajomego blacharza swój samochód po remoncie. Znajomy zrobił cud i przyspawał również kranik oraz zrobił tak, żeby ten kranik działał, ponieważ przed tym wszystko stało dęba. Brakowało jeszcze jednak wtyczki do samowara. Ale się okazało, że do niego pasuje kabelek od prodiża, który Dorota (na zdjęciu wyżej druga od prawej) miała w swoim domku na Podlasiu.
Po powrocie do Warszawy przeczyściłem parę razy samowar, zaopatrzyłem się w wodę artezjańską i wyruszyłem w gości z samowarem.
Klimat był niesamowity. Na razie co prawda brakuje mi własnego malutkiego czajniczka do esencji herbacianej oraz lalki szmacianej, żeby go przekrywać. Ale z czasem pewnie będę miał komplecik.
Teraz to rodzinny samowar z historią. Jest on starszy ode mnie o 3 lata. Zrobiony w Tule, skąd pochodzą najbardziej znane samowary oraz ma na sobie oznakę „Made in USSR”.
Jeśli jesteście chętni na spotkanie przy samowarze – dajcie znać.
W najbliższym czasie planuję zorganizować stałe spotkania przy samowarze z pogawędkami w języku rosyjskim i być może w języku białoruskim. Być może mi się również uda zorganizować spotkania przy herbacie chińskiej wraz z odpowiednią ceremonią oraz nauką języka chińskiego.