Teafest.by „9525” – 2 białoruski festiwal herbaciany oraz 5 mistrzostwa parzenia herbaty w Mińsku, cz.1

Chyba staję się uzależniony od wydarzeń poświęconych herbacie. Tym razem wybrałem się w podróż do stolicy Białorusi – Mińska, z którego pochodzę, w roli zwykłego obserwatora. Chciałem poczuć ducha herbaty, który mają białoruscy wielbiciele tego napoju.

W roku 2016 sam brałem udział w Tea Masters Cup w Krakowie, więc mniej więcej wiedziałem, z czym się spotkam. Szczerze mówiąc rywalizacja i herbata w mojej świadomości nie idą w parze. Mam pewne przemyślenia na ten temat, którymi chciałbym z Wami podzielić się.

Na początku marca 2019 na Białorusi odbył się 2 festiwal herbaciany „9525”(95 stopni, 2 gramy, 5 minut), w ramach którego można było zanurzyć się w świat herbaty Mińska, poznać herbaciarzy stolicy i innych zakątków najbliższego wschodniego sąsiada Polski oraz podziwiać poziom obcowania z Camellią Sinensis&Assamica uczestników 5 mistrzostwa herbacianego Tea Masters Cup.

Uczestnicy i sędziowie Tea Masters Cup 2019 w Mińsku

Sam festiwal odbywał się w ramach wystawy poświęconej sferze usług HoReCa (Hotel Restaurant Cafe) oraz był połączony z wystawą wzornictwa i projektantów wnętrz. Można pomyśleć, że połączenie to jest podobne do połączenia tematyki mojego projektu herbaty i feng shui. Jednak na miejscu było nieco innym niż sobie wyobrażałem.

Nie będę zamieszczał zdjęć z części wnętrzarskiej, bo szczerze mówiąc dla mnie nie było nic połączonego ze wzornictwem, raczej to co zobaczyłem było zbliżone do urządzania mieszkań, były przedstawione materiały i technologie, zero designu. Więc po prostu nie byłem tym zainteresowany.

Najciekawszą częścią była dla mnie ta poświęcona herbacie. Były tu stoiska sklepów herbacianych Mińska, znalazły się też stoiska marek typu Basilur, Rosyjska Herbaciana Kampania, Tea Pigs oraz stoisko studia herbacianego Alony Wieliczko. W ramach festiwalu odbyły się wykłady przeważnie poświęcone herbacie w segmencie HoReCa. Było kilka pokazów mistrzów herbacianych, między innymi koreańska ceremonia herbaciana prowadzona przez wiceprezesa Asocjacji Herbaciarzy Korei Williama Lee. Kolejnym ważnym gościem i sędzią Tea Masters Cup była Nicoletta Tul, ekspert herbaciany z Włoch.

Najwięcej mojej uwagi przyciągnęły jednak zawody w przygotowywaniu herbaty oraz herbacianych miksów-drinków. Wszystkie wystąpienia były naprawdę ciekawe. Postaram się parę słów napisać o każdym z nich, chociaż czasem zdjęcia będą mówiły więcej ode mnie.

Zadaniem uczestników w kategorii Przygotowanie Herbaty było zaparzyć dwie herbaty – swoją i tą, którą dostali od organizatorów 2 godziny przed wystąpieniem – były to cztery różne herbaty z Korei, wszystkie zielone.

Pierwszy wystąpił Aleksandr Iljinych (nazwiska piszę jak słyszę, mogą się różnić od oryginalnych). W jego podejściu było zainteresować sędzi białoruską ceramiką do gong fu cha – czarki i niuchary były zrobione przez lokalnego artystę. Naczynia ustawiane były na kamieniach szlachetnych, które są pasją Aleksandra. Z kolei organizatorską herbatę Aliaksandr zaparzał w zwykłym szklanym zaparzaczu i przelewał do czajnika, z którego korzystał jak z chahaju pokazując w ten sposób to, że w każdej sytuacji można zaparzyć herbatę korzystając z tego co mamy pod ręką. Co prawda od strony estetycznej wyglądało to trochę jak misz masz. Niestety herbatę mogli spróbować tylko sędziowie.

Kolejna uczestniczka Olga Chiż pofrunęła mocno w opowieści z podróży do Japonii tylko w końcu nie dowiedziałem się czy te opowieści były wymyślone, czy rzeczywiste. Podawała ona herbatę na stworzonych przez siebie obrazach sumi-e. Do parzenia swojej herbaty użyła kyusu, organizatorską parzyła w czajniku. W całości za mało było miejsca na herbatę, wszystko zdominowały opowieści o wyspie kotów Aoshimie :) Za mało w tym było herbaty. Takie odloty w wyobraźni mogą być niezrozumiałe dla ludzi, znam to po sobie, kiedyś też mocno odlatywałem.

Kolejny uczestnik Nikita Peskow wykazał się minimalistycznym stylem w parzeniu obu herbat. Od razu się przyznał, że to była jego pierwsza styczność z herbatami z Korei i że nic o nich nie wie. Ta szczerość i dbałość w podejściu do herbaty pozwoliła Nikicie zając trzecie miejsce.

Kolejna uczestniczka Margarita Korzun, najstarsza uczestniczka Tea Masters Cup w Mińsku występowała, już kolejny rok z rzędu. Do parzenia herbaty od organizatorów użyła zwykłego termosu z sitkiem. Z kolei swoją białą herbatę parzyła w szklanych naczyniach. Jako ozdobę i nawiązanie do tego, że jest wiosna wybrała bazie. Co ciekawe, herbata podawana była w szklanych czarkach, wyprodukowanych z okazji Olimpiady w Moskwie 1980 roku.

Kolejną uczestniczką była Marina Kresik. W swoim podejściu do herbaty dążyła do połączenia światów herbaty z różnych państw. Użyła metalowych czajników z Turcji wraz ze szklanymi czarkami. Jak również szklanego dzbanka z czarkami z Chin.

Bazie również wystąpiły w dekoracji stolika Eleny Chomich, która zaparzyła swoją herbatę metodą gong fu cha oraz użyła szklanego dzbanka do parzenia herbaty z Korei. Widocznie dbałości o szczegóły, minimalizm i spójność pomogły jej w tym, żeby zrobić wrażenie na sędzi. Elena zajęła drugie miejsce.

Na koniec wystąpił Oleg Jusow, który w efekcie wygrał zawody i pojedzie do Chin reprezentować Białoruś na międzynarodowych mistrzostwach. W jego parzeniu było to, czego zabrakło innym uczestnikom a co tak ważne jest w obcowaniu z herbatą – spokoju… Czuć było, jak prosty rytuał wciąga nas w podróż mentalną do dalekiego kraju i pozwala zapomnieć o świecie wokół. Pewnie ten spokój w połączeniu ze smakiem herbaty oraz klasycznym chińskim parzeniem przeważyły w podejmowaniu decyzji przez sędziów.

Chciałbym podsumować pierwszy dzień festiwalu swoimi przemyśleniami na temat zawodów herbaciarzy. Po pierwsze występując w takich zawodach ciężko jest jeśli chodzi o zachowanie spokoju przez uczestników. Widać jak drżą ręce, spadają akcesoria herbaciane, uderzają jedne o drugie, czasem nastaje niezręczna cisza, czasem nie ma co powiedzieć, czasem jest zagadywanie żeby pokazać, że się wie dużo o herbacie, lub po prostu ma się głęboki wewnętrzny świat i uczestnicy próbują przekonać, że głębia jest w rytuale jak i w herbacie. Do tego dochodzi presja czasu. Po czym mamy dość subiektywną ocenę zaparzonej herbaty i wystąpienia. W tym wszystkim jest pośpiech i napięcie a chyba nie o to chodzi w obcowaniu z herbatą.

A co Wy myślicie o tym?

1 komentarz

  1. […] Hanami wpadł do głowy Karolinie jeszcze w marcu, kiedy to ja byłem w Mińsku, brałem udział w herbacianym festiwalu TeaFest.by i zwiedzałem pokoje herbaciane stolicy mojej ojczystej Białorusi. Karolina bardziej jest […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *