Pewnego dnia staruszka rozwieszała pranie. Tym razem było to pranie czerwone. Ten kolor jest wyjątkowy. Mając doświadczenie starsza Pani nie mieszała go z ubraniami białymi, ani z czarnymi, ani nawet z zielonymi, żółtymi, turkusowymi.
Jak nagle zza jednej z Czerwonych Szat wyłaniam się ja i mówię:
– Czy napije się Pani ze mną herbaty?
– Oj ty Szatanie, przestraszyłeś mnie, aż umarłam prawie. W sercu i w brzuchu zakuło. Idź ze swoją herbatą, nie ma z niej żadnego pożytku. Lepiej byś pomógł mi pranie rozwieszać.
– Przepraszam – powiedziałem ja, bo nie chciałem jej przestraszyć. Zacząłem pomagać jej z rozwieszaniem, przy czym nie odpuszczałem z herbatą:
– Wie Pani, że mam taką herbatę, o której krążą legendy, że uleczyła cesarzową.
– Ivanie, czy ja wyglądam na cesarzową? – odparła staruszka. – Mi już tylko Bóg może pomóc.
– Herbata jest boskim naparem, jedna z legend herbacianych mowi, że człowiek dostał krzew herbaty od Boga (legenda o Tie Guan Yin).
– Ja dostałam od Boga życie, a herbatę to ja w sklepie kupuję – babcia pozostawała przy swoim.
– Czy słyszała Pani o herbacie Da Hong Pao?
– Piłam tylko zieloną i czarną. Da Hong Pao, – staruszka się skrzywiła. – Co za dziwna nazwa.
– Jest to nazwa chińska, co w tłumaczeniu oznacza Wielka Czerwona Szata.
– Właśnie mówię, że jesteś Wielkim Czerwonym Szatanem, jak tak wyskoczyłeś na mnie zza prania. – a teraz sam to potwierdzasz, że masz ze sobą herbatę od diabła. Nie chcę tych podejrzanych herbat o chińskich nazwach. Wszystko co jest z Chin jest podejrzane.
– Ale większość herbaty pochodzi z Chin. Wiadomo, herbaty ze sklepów mogą być podejrzane. Tylko w zwykłych sklepach Pani nie kupi herbatę Da Hong Pao. Przypomnę Pani, że jak ostatnio piliśmy herbatę, to mówiła Pani, że nigdy takiego aromatu i smaku nie doświadczyła Pani w tak prostym napoju. Jeszcze rozmawialiśmy o Bogu wtedy.
– No właśnie mówiłeś mi o tym, że u Chińczyków nie ma Boga, a jest jak ich tam zwać Yin i Yang, oraz ten ich Budda, który nic nie robi, tylko siedzi i się uśmiecha. Co za człowiek!..
– Znowu Pani wszystko namieszała – buddyzm z taoizmem do jednego gara. W sumie ja też lubię mieszać, najczęściej mieszam w garze według taoizmu, jeśli chodzi o religię. Gotuję potrawy wg. 5 przemian, smak potrawy wtedy się robi bardzo harmonijny.
– Dobrze, że przypominasz o jedzeniu. Ugotowałam zupę dla nas. Chodźmy zjemy, a po jedzeniu i herbaty można się napić, bo mówiłeś, że jej się nie pije na pusty żołądek. A ja słyszałam, że ci mnisi to nic nie jedli tylko herbatę pili. To jak to jest z tą herbatą i żołądkiem?
– Mnichem nie jestem, tylko czasem lubię mieć pustą głowę. Ale kiedy mam pusty żołądek, lubię zjeść. Chodźmy najpierw zjemy. A później przy „Wielkim Czerwonym Szatanie” porozmawiamy o herbacie i żołądku, o Buddzie i o Bogu. W kontraście ze złem (Szatanem) lepiej się dostrzega dobro(Bóg), tak mówią ci dwaj z Chin – Yin i Yang.
Tego dnia czerwone pranie stało się czarnym. Podobno w Chinach na czerwoną herbatę mówią czarna. Pewnie ten Wielki Czerwony Szatan z gór Wuyi Shan znowu coś tu namieszał, bo jak by nie patrzeć piliśmy ze staruszką herbatę turkusową Da Hong Pao i rozmawialiśmy o Bogu.
W momencie, gdy rozmawiasz o Bogu przy herbacie, szatan może Ci mocno namieszać… nie tylko w ubraniach. Pomilczmy o Bogu pijąc kolejną czarkę Da Hong Pao.
[…] “Wielki Czerwony Szatan” – legenda o herbacie Da Hong Pao […]
[…] Wielkiego Czerwonego Szatana do Ivana wszyscy wiedzą czym jest altana – jest to dach na 4 […]